Refleksje dyrektora – eduzmieniacza – cz. 2.

Czas na ciąg dalszy moich eduzmieniaczowo-dyrektorskich refleksji. Przyznam, że im bardziej próbuję poukładać myśli, tym jest ich więcej. W zasadzie pisząc mój wczorajszy post, zdałam sobie sprawę z ogromu pracy, jaki wykonaliśmy w naszej szkole. Ile rzeczy zbudowaliśmy na nowo, ile emocji temu towarzyszyło, ile rozmów, spotkań, a nawet zwątpień. Pisałam o budowaniu relacji, a nie dopowiedziałam o szukaniu sojuszników zmian, im więcej ich w gronie, tym większe powodzenie naszej misji. Nie wspomniałam też o optymizmie i entuzjazmie. A bez nich też nie pójdzie nam tak łatwo. „Razem damy radę” – to było zdanie, które często padało z moich ust. I wydaje mi się, że to dawało nam wszystkim siłę i nadzieję. Dzisiaj, o czym wcześniej nie wspominałam, możemy wspólnie świętować (I BĘDZIEMY!) tytuł „Szkoły z mocą zmieniania świata” nadany jako pierwszej szkole w Polsce przez Fundację Ashoka. Piszę o tym dlatego, że sukcesy są potrzebne, a ich celebrowanie jeszcze bardziej wzmacnia zespół eduzmieniaczy, bo pamiętajcie, że ja tylko rozpoczęłam, ale na swej drodze „change makera”  nie jestem sama. Jest ze mną przede wszystkim wicedyrektor, a także zespół ludzi: większość kadry  (z administracją włącznie), wielu rodziców, uczniów,  absolwentów, a także osób ze środowiska lokalnego.

Pierwszym sukcesem, który wzmocnił nas, były wyższe wyniki egzaminu gimnazjalnego, po latach wróciliśmy na gdyńskie podium, wbrew oczekiwaniom przeciwników zmian wieszczących, że „zjedziemy po równi pochyłej, zejdziemy na psy, nic dobrego z tego nie będzie”. Drugim sukcesem była rekrutacja, o miejsce w naszej szkole starało się 600 chętnych na 180 miejsc (ostatecznie przyjęliśmy 230 osób dzięki decyzji OP o utworzeniu dodatkowych klas). Te momenty przekonały tych mniej zdecydowanych, a nasz zespół eduzmieniaczy powiększał się. Nigdy też nie będzie tak, a z pewnością nie w publicznej szkole, że wszyscy będą zwolennikami naszego działania. Najważniejsza jest masa krytyczna, czyli zdecydowana większość, a taką w tej chwili mamy.

Rozpisałam się, a czas wracać do zapowiedzianych aspektów, które wzmacniają zmianę.

4. Jasne zasady. Nie będę się tutaj rozpisywała o procedurach, chociaż  nad nimi też oczywiście pracowaliśmy. Nie będę pisała o kwestiach WZO, chociaż jestem ich prawdziwym strażnikiem w naszej szkole (reaguję na wszystkie zgłoszone kwestie ich nieprzestrzegania). Myślę bardziej o tym, że grono ludzi, z którymi pracujemy, powinno wiedzieć, co w naszej pracy jest najważniejsze,  myślę o wartościach i oczekiwaniach. Mówienie o tym, nie gwarantuje sukcesu, ważna jest konsekwencja. Przyznam, że ten aspekt jest jednym z najtrudniejszych – ale … krok po kroku zmieniamy kulturę uczenia się oraz współtworzenia szkoły przez wszystkie strony szkolnej społeczności.

5. Uczeń ma głos. No właśnie. Z tym bywa trudno. Po pierwsze: „ale jak to?, wejdą nam na głowę”. Po drugie, ten głos powinien mieć właściwą formę, brzmieć głośno, ale trzymać się wspólnie ustalonych reguł.

Postawiliśmy na wzmocnienie roli Samorządu Uczniowskiego i przebudowanie go według demokratycznych reguł. Z pomocą przyszedł nam Program „Szkoła Współpracy”. Dzięki wspaniałej trenerce doskonaliliśmy to, co wcześniej zmienialiśmy intuicyjnie. Potem był kolejny krok, „Szkoła Demokracji”, program CEO, który pomógł nam zorganizować wybory SU i jego opiekunów według w pełni demokratycznych reguł, a dzisiaj wspiera młodzież we współtworzeniu szkolnej rzeczywistości. Tutaj jednak zatrzymam się na chwilę. Programy zewnętrzne warto realizować, trzeba korzystać z pomocy bardziej kompetentnych osób, jest tylko jeden warunek – nie bądźmy bezkrytyczni, nie podążajmy ślepo za trenerem, bo nie każdy, niestety, jest dobrze przygotowany i rozumie, że nie należy sztywno realizować przyjętego odgórnie scenariusza, bo kontekst każdej szkoły różni się od siebie. W Jedynce uczeń ma głos, od jutro będzie nawet miał „hyde-parkową” ścianę, ale rzeczywistość tworzą trzy strony: nauczyciele-uczniowie i rodzice. Tak więc ideałem jest, że spotykamy się przy wspólnym stole i działamy razem, słuchając siebie, dyskutując, spierając się i działając. Tak organizujemy największe przedsięwzięcia szkolne, jak: Dzień Otwarty, bal, koncert oraz te mniejsze, jak: noc filmowa czy gra miejska.

Uczniowie mają skrzynkę inspiracji i sznurek pomysłów, które służą do zbierania pomysłów na wydarzenia szkolne oraz sposoby ulepszenia szkolnej rzeczywistości. W zeszłym roku szkolnym wszystkie klasy pisały list do dyrektora szkoły z pomysłami na rozwój Jedynki. W tej chwili pracujemy nad zorganizowaniem wyborów Rzecznika Praw Ucznia. Ustaliliśmy również sposoby naszej komunikacji na różnych poziomach, czyli kto z kim i na jaki temat rozmawia. Nie sposób opisać wszystkich kwestii związanych z tym zagadnieniem, zachęcam do lektury starszych postów, które odnoszą się do tematu „uczniowie”. 

6. Rodzic to partner. To również ogromna zmiana w podejściu do rodziców i opiekunów. Nie zapraszamy Ich jedynie na zebrania czy na trudne rozmowy o problemach. W naszej szkole Rada Rodziców bierze udział w dyskusjach na temat codziennych spraw, a także w podejmowaniu decyzji, jak choćby tej o wyborze firmy kateringowej czy kształcie Tygodnia Tolerancji. Wszyscy rodzice zapraszani są na  spotkania ze specjalistami, „kawę z dyrektorką”, a także różnorakie warsztaty w ramach Akademii Jedynki – robienie ozdób świątecznych, szycie przedmiotów. Co więcej, rodzice też prowadzą te spotkania. W listopadzie zeszłego roku wspólnie organizowaliśmy koncert zainicjowany przez jedną ze śpiewających  mam. Organizujemy wspólne Dyżury Rady Rodziców i Dyrekcji, a sama Pani Przewodnicząca i Pani Sekretarz kilka razy w tygodniu wpadają do szkoły, by porozmawiać i wspólnie z nami podziałać.

Na zebraniach odchodzimy od uławkowienia. Rodzic nie może czuć się jak uczeń. Na początku zaproponowaliśmy taki model chętnym nauczycielom, dzisiaj większość z nich prowadzi spotkania, siedząc w kręgu i rozmawiając, a nie tylko przekazując informacje. Wierzę w to, że wkrótce „uławkowiony” rodzic będzie tylko wspomnieniem w naszej szkole. 

Ciąg dalszy nastąpi…

7. Stworzenie przestrzeni do działania.

8. Dzielenie się przywództwem.

9. SLOW.

I może coś jeszcze.

Widzę, że mój wczorajszy post spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. Przyznam, że tworząc eduzmieniaczową przestrzeń na blogu, marzyłam o wymianie doświadczeń. Jak to jest w Państwa szkołach? Czy udaje się wprowadzać zmiany? Czekam na Państwa opinie.

Published by Oktawia Gorzeńska

Autorka książki, aktywistka, blogerka, innowatorka, podróżniczka. Tworzę i realizuję innowacyjne projekty w edukacji. Buduję sprawcze zespoły.

2 thoughts on “Refleksje dyrektora – eduzmieniacza – cz. 2.

  1. Oktawio – miałam zaszczyt zasiadać w jury Szkół z Mocą Zmieniania Świata i jestem bardzo szczęśliwa, że Cię poznałam i dowiedziałam się o Waszej Szkole przez bardzo duże „S”. Takich liderów szkół jak Ty (i Twój Wicedyrektor) potrzeba teraz w naszym kraju bardziej niż kogokolwiek innego. Jeszcze w dodatku dzielących się swoimi doświadczeniami w tak piękny i konkretny sposób. Jestem oczarowana, zaczarowana i mam nieśmiałą nadzieję, że zachcecie włączyć się również w ruch społeczny Budzących się szkół, który ma na celu wspieranie szkół w dzieleniu się swoimi osiągnięciami w ramach budowania kultury wzajemnego uczenia się. Już nie mogę się doczekać do wizyty u Was. Trzymam mocno kciuki za dalsze sukcesy!

    1. Serdecznie dziękuję za te słowa. Kiedy na kongresie w Katowicach słuchałam o Budzących się szkołach, nie śmiałam nawet marzyć o tym, że moglibyśmy być jedną z nich. Z wielką radością się włączymy! Pozdrawiam i czekam na Ciebie w Jedynce ☺

Leave a Reply

Discover more from Oktawia Gorzeńska - edukacja - rozwój - zmiana

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading