Jak to jest być “change maker’em” w Jedynce?

O autorze: Mikołaj Witoński jest uczniem drugiej klasy Gimnazjum nr 1 w Gdyni, a zarazem Przewodniczącym Samorządu Uczniowskiego. W czerwcu 2015 roku zasiadał w ławach sejmowych jako parlamentarzysta Sejmu Dzieci i Młodzieży. Na co dzień zaangażowany w życie szkoły, zapatrzony w wielkich “zmieniaczy” tego świata.

1936257_734400346659582_8940779948850637426_n (1)
Ewa i Mikołaj w Sejmie Dzieci i Młodzieży

Odpowiedź na to pytanie trzeba chyba zacząć od rozszyfrowania wyrazu “change maker”. Jest to określenie stworzone przez Fundację Ashoka, a w wolnym tłumaczeniu oznacza “zmianoczyńcę”, ale słowo to jest równie tajemnicze, co jego angielski odpowiednik. Chodzi tu o osobę, dla której otaczająca nas rzeczywistość nie jest obojętna. Jest to ktoś , kto widzi zło i niedoskonałości tego świata i jednocześnie chce tenże świat naprawiać. Mianem changemakerów określić można zarówno członków organizacji Kanthari pomagających ludziom w Afryce, pana Wacława Idziaka przełamującego swoją działalnością stereotyp niezorganizowanej i zacofanej wsi, jak i naszą skromną jedynkową działalność. Z premedytacją piszę tu “naszą”, bowiem gdybym miał opowiedzieć o działalności tylko mojej, bez przedstawienia szerszego kontekstu, byłby to tekst, nie tylko nudny, ale i niekompletny.

Ci “my” to niezwykły zespół nauczycieli, rodziców i uczniów, to pani dyrektor Oktawia Gorzeńska, to panie zajmujące się Samorządem, pani Dorota Gorzejewska i pani Kasia Hołownia, to pani Ela Matosek z Rady Rodziców, to Oliwia Janicka i Kuba Ginter z Prezydium SU i wszyscy Ci, których tu nie wymieniłem, lecz którzy mają niemały wpływ na szkolę. Ale na czym właściwie przeprowadzana przez nas zmiana polega i jak to w praktyce wygląda?

Tu honor oddać trzeba pani Dyrektor, która pozwala nam przeprowadzić zabieg na otwartym sercu polskiej edukacji, z Gimnazjum nr 1 jako królikiem doświadczalnym. Chcemy zmienić myślenie o szkole jako autorytarnej instytucji, w której uczeń to tylko “another brick in the wall”, nic nieznaczący klocek w większej układance. Staramy się w skostniały sposób działania tradycyjnej szkoły wprowadzać (mam nadzieję, że skutecznie) na pozór oczywiste rozwiązania. Wierząc w ideę demokracji, wtłaczamy ją w każdy zakamarek naszego gimnazjum – tak, by uczeń rzeczywiście poczuł, że jego zdanie nie jest ignorowane i że ma on moc wpływania na organy takie jak dyrekcja, czy samorząd. Szkoła, która nie jest dla ucznia drugim domem, szkoła, do której uczeń chodzi, bo musi, a nie dlatego, że chce, szkoła, która nie oferuje nic poza wysokim poziomem nauczania, jest tak naprawdę swoją własną karykaturą i moim zdaniem, właśnie ona jest przyczyną braku aktywności obywatelskiej i powszechnego zobojętnienia w naszym społeczeństwie.

Wbrew opinii niektórych, wcale nie musi dokonać się wielka rewolucja! Wystarczą proste rozwiązania, takie jak tzw. skrzynka inspiracji, do której uczniowie wrzucają swoje uwagi i propozycje spisane na kartkach. Wystarczy pytać uczniów, czy chcą, by samorząd zorganizował im taki czy inny dzień tematyczny. Naprawdę wystarczy z uczniami rozmawiać, a nie narzucać im własne zdanie.

Co jest jednak najważniejsze? Najważniejsze jest, byśmy wszyscy, którzy z edukacją jesteśmy powiązani, nauczyciele, uczniowie, rodzice, dyrektorzy szkół i uczelni, uwierzyli że taka zmiana może się dokonać. “Marzenie, o którym marzymy sami, to tylko marzenie. Marzenie, o którym marzymy razem, staje się rzeczywistością” – powiedział kiedyś John Lennon i jest to święta prawda. Jednak nie chcemy, by zmiana przez nas realizowana stała się zwykłym frazesem, jak to się niestety czasami dzieje. Musi ona być czymś naturalnym i odpowiadać potrzebom społeczności szkolnej. Nawet jeśli to, co robimy, dziś zdaje się być innowacyjne i całkiem nowe, za rok może okazać się przestarzałe i źle funkcjonujące. Musimy mieć się na baczności i cały czas oglądać się za siebie, by w dynamicznym procesie naprawiania świata i szkoły z impetem nie oderwać się od rzeczywistości i od zwykłego ucznia. Niemniej jednak udoskonalanie się i poprawianie tego, co w nas złe, nigdy nie może się zakończyć, więc i my w myśl heraklitejskiej zasady, jakoby zmiana była jedyną stałą, nie zatrzymujemy się, nie spoczywamy na laurach.

Wierzę, że droga, na którą weszła Jedynka, jest drogą dobrą, wierzę, że uczniowie czerpią satysfakcję z wolności i możliwości działania, jaką im dajemy, wierzę że nauczyciele widzą, że szkoła demokratyczna i współpracująca ma rację bytu i wierzę, że za naszym przykładem pójdą inne podstawówki, gimnazja i licea. Wierzę, że prawdziwa dobra zmiana jest możliwa.

Podziel się refleksjami!

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.