Dlaczego refleksja?

Refleksja. Ważna, a wciąż nieobecna w szkole. Można rzec – bywa – u pojedynczych nauczycieli, u niewielu uczniów, sporadycznie u rodziców. Mówimy, że nie ma na nią czasu, bo testy, bo podstawa programowa, bo mają się uczyć, a nie myśleć, wnikać, pytać, bo po co, bo kto to widział. Być może nieco przesadzam, ale ja właśnie mam taką refleksję. Myślę, że czas zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć temu, co się w naszej pracy dzieje. 

Dlaczego refleksja? – kliknij!

W edukacji nieformalnej jest taki fantastyczny moment, kiedy po zrealizowanych aktywnościach przychodzi czas na refleksję. Wraz z moim partnerem projektowym wypracowaliśmy sobie  proste pytania, na które każdy z nas musiał odpowiedzieć: Czego nowego nauczyłem się o sobie i o grupie? Co zabieram z dzisiejszych zajęć?  Niby nic, a jak wiele. Początkowo młodzież miała ubaw, ironizując, śmiejąc się. Wraz z upływem czasu, tym nawet bardziej odległym, bo z kilkuletniej perspektywy dawni uczestnicy wymian młodzieży powtarzali, że to właśnie metody nieformalne i refleksja w ważny sposób ukształtowały ich postawę wobec świata, czyniąc ich aktywnymi, poszukującymi, wyciągającymi wnioski i zmieniającymi swe życie i rzeczywistość. Często refleksja przybierała również kształt nieformalny, tworzyliśmy drzewa refleksji z liśćmi doklejanymi każdego dnia, a różne kolory oznaczały poziom zadowolenia z zajęć. 

A tymczasem w szkole większość z nas przychodzi na lekcje, realizuje temat, nie dając przestrzeni do stawiania pytań przez uczniów i refleksji. Bo sami nie byliśmy tego nauczeni. Rozmawiam z nauczycielami. Są wśród nich ci, którzy oswajają się z refleksją, informacją zwrotną, uczniem stawiającym pytania, sensem oceniania kształtującego. Są i tacy, dla których refleksja to fanaberia – i ta uczniowska, i  ta nauczycielska. Sami nie zastanawiają się nad tym, czego i po co uczą. 

Jakiś czas temu prowadziłam szkolenie dla nauczycieli, którego ważnym momentem była własnie refleksja nad procesami, które zaszły w grupie. Wsłuchiwałam się w przemyślenia, obserwowałam interakcje i pomyślałam, że w temacie refleksji jeszcze wiele pracy przed nami, bo: jak ognia boimy się oceny (nawet w sytuacji, gdy jej nie ma), jak zwariowani „metkujemy” innych, porównujemy, idealizujemy, nie konfrontujemy zdarzeń, uciekamy od problemów, nie słuchamy siebie nawzajem, wiemy lepiej, nie potrafimy mówić o błędach. A przecież to my – poza mądrym prowadzeniem procesu uczenia się przez uczniów, kształtujemy postawy młodzieży. 

Dlaczego refleksja?

Uczymy się poprzez doświadczanie, popełnianie błędów i wyciąganie wniosków. Poprzez stawianie sobie pytań typu: Co robię dobrze w danej sytuacji? Co mógłbym/łabym zrobić inaczej w danej sytuacji?  – rozwijamy się. Stawianie właśnie  pytań otwartych sprawia, że zmienia nam się perspektywa spojrzenia na dany problem, poszerza się nasza optyka. Dobrze poprowadzona refleksja spowoduje, że konstruktywnie i pozytywnie spojrzymy na daną kwestię, nie brnąc w skupianie się na negatywnych aspektach (co przychodzi nam łatwo). W procesie edukacji refleksja to narzędzie o ogromnej mocy, wpływające na nasz rozwój, a także doskonalenie kompetencji, wzmacnianie  motywacji, pewności siebie oraz  sensu i roli uczenia się przez całe życie. A o to chyba nam chodzi? 

Published by Oktawia Gorzeńska

Autorka książki, aktywistka, blogerka, innowatorka, podróżniczka. Tworzę i realizuję innowacyjne projekty w edukacji. Buduję sprawcze zespoły.

2 thoughts on “Dlaczego refleksja?

  1. Wydaje mi się, może się mylę, że za często pyta się ludzi o ich zdanie na jakiś temat a za rzadko pyta dlaczego mają takie zdanie. Co ich przekonuje? Może to powoduje sytuację gdzie brak jest refleksji. Bo jest takie ogólne przyzwolenie i zgoda na to, że opinia jest jak gust – każdy ma swoją i wszystkie są dobre i nie podlegają ocenie. Właśnie powinny podlegać ocenie albo przynajmniej pytaniu – dlaczego? Dlaczego wierzysz w to co wierzysz, co cię do tego przekonało?

    Wydaje mi się też, może się znowu mylę, często się mylę ;), że nauka i rozwój mają coraz bardziej praktyczny i materialny charakter. Uczę się rzeczy praktycznych, dających mi korzyści, umiejętności. I tylko po to. Gdzieś może zanika to takie podejście bardziej duchowe, pogląd, że człowiek jest jakimś bytem bardziej uduchowionym od na przykład kurczaka i z samego tego powodu jego obowiązkiem albo naturą jest się rozwijać i uczyć. Niekoniecznie jedynie praktycznych rzeczy – jakichkolwiek rzeczy. Dowiadywać się, odkrywać, zadawać pytania innym i samemu sobie.

    Być może, może i znowu się mylę, ale może to prowadzi też do tego, że coraz mniej marzymy. Mamy bardzo praktyczne podejście do swojego życia i odrzucamy wiele możliwości, które wydają nam się nierealne, mało praktyczne, mimo że intrygujące. Mi na przykład w szkole nikt nie powiedział, że mogę żyć z jazdy rowerem. Nie przyszło mi to w ogóle do głowy, bo każdy taki pomysł był traktowany jako niepoważny. Powinienem zdobyć zawód, siedzieć przed biurkiem i pracować. Bla bla bla, a jest człowiek, który jeździ rowerem i nagrywa filmiki dla RedBulla i z tego się utrzymuje. Czyli da się. Ale dlaczego nikt nie mówi młodym ludziom, że się da? Gasi się w nich takie marzenia od najmłodszych lat twierdząc, że to niepoważne i niech lepiej zajmą się czymś praktycznym.

    1. Oczywiście, że się da. Ja myślę, że pokolenie 40+, czyli zdecydowana większość jest naznaczona sposobem wychowania i kształcenia. Tam na refleksję i marzenia nie było miejsca, a liczyły się oceny, wyniki i rezultaty. Powoli na szczęście to się zmienia. Pozdrawiam serdecznie!

Leave a Reply

Discover more from Oktawia Gorzeńska - edukacja - rozwój - zmiana

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading