Im dłuższe doświadczenie w pracy w szkole, im więcej spotkań z nauczycielami, dyrektorami i rodzicami, im więcej szkoleń, im więcej wizyt w szkołach, im dalej z #wiosnaedukacji, tym bardziej doświadczam edukacji wielu prędkości, wielu lęków, jednostkowych przykładów odwagi, skomplikowanych relacji, samotnych eduzmieniaczy, wystraszonych (a przez to często głośnych) rodziców, a także tych rodziców, którzy czują się za burtą życia szkolnego, niedocenianych, niewłączonych, dyrektorów, którzy chcą zmieniać i tych, którzy obrośli murem zobojętnienia.
W polskiej szkole jest wszystko, tylko najczęściej brak czasu na rozmowę i refleksję.
S T O P !
S T O P !
S T O P !
Czasami mam ochotę krzyczeć! A raczej wykrzyczeć – dlaczego, zamiast krytykować siebie wszyscy nawzajem, szukać kolejnej dziury w dziurawym, nie zaczniemy ze sobą rozmawiać?
O ważnej roli nauczycieli.
O sensie i kształcie edukacji odpowiadającej naszym czasom.
O tym, że szkoła to nie tylko egzamin i matura.
O tym, jak pracować.
Jak się wspierać, a nie opierać zmianom cywilizacyjnym.
Jak budować system wsparcia dyrektorów.
Jak mądrze wybierać dyrektorów.
O roli rodzica. Dojrzałego partnera – a nie naczelnego krytyka czy z założenia oponenta.
Jak zacząć mówić o tym, że za naszą jakże ważną pracę należy się godziwa płaca.
To na dobry początek. Niech #wiosnaedukacji pomoże nam po prostu usiąść ze sobą przy stole i porozmawiać o tym, co ważne.