STEAM w praktyce szkolnej – co robić, a czego absolutnie nie

Temat STEAM coraz częściej powraca w rozmowach o edukacji, szczególnie w związku z Laboratoriami Przyszłości i sprzętem, który pojawił się w polskich szkołach. Niestety, wciąż za mało mówi się o tym, jak go oswajać w praktyce szkolnej, by stawał się częścią codziennych procesów  edukacyjnych, a  nie akcyjnym doświadczeniem uczennic i uczniów. Postanowiłam podzielić się obserwacjami i przemyśleniami, które płyną z mojej szkoleniowej pracy z nauczycielami i dyrektorami. Odniosę się zarówno do “złych”, jak i do dobrych praktyk – kierunków możliwego działania. 

STEAM to nie produkt 

Tymczasem postawię tezę, że niestety, wielu osobom kojarzy się właśnie z narzędziami – robotami, drukarkami czy długopisami 3D, a nie z interdyscyplinarnym modelem pracy z uczniami – bazującym przede wszystkim na pracy problemowej, która wcale nie musi oznaczać realizacji dużego i skomplikowanego projektu wykorzystującego programowanie. 

To błędne przekonanie (o konieczności korzystania z wymienionych wcześniej narzędzi) “zawdzięczamy” między innymi firmom edtech (technologie edukacyjne), które dość aktywnie upowszechniały model pracy STEAM, promując własne produkty, a nie ideę samą w sobie. Tymczasem technologia w podejściu STEAM jest tylko narzędziem, a nie celem.

STEAM to nie są wielkie rzeczy, każdy może to robić 

Kiedy ostatnio oglądałam webinar poświęcony STEAM, usłyszałam znamienne zdanie “i tak zaimplementujesz inżynierię, połączysz ją z matematyką i naukami przyrodniczymi” i już masz. Czyż nie brzmi odstraszająco? Mnie samą to przeraziło. No właśnie. 

W szkole nauczyciel “mierzy się” z przede wszystkim z czasem (45 minut lekcji), liczną grupą uczniów, realizacją podstawy programowej (tak, nie tylko odnosi się ona do treści, ale to trochę inna historia). A my tu jeszcze chcemy, by implementował inżynierię i interdyscyplinarność. 

Można to oczywiście zrobić. Tylko zejdźmy nieco na ziemię. 

Wejście na ścieżkę STEAM – możliwości

Przede wszystkim zacznijmy od zadań problemowych. To może być pierwszy krok wychodzenia z przywiązania do podręcznika i metod podawczych. Inspiracji i przykładów dziś nie brakuje w sieci. Wystarczy skorzystać z zasobów programu Szkoła dla innowatora (kliknij) czy materiałów Uniwersytetu Dzieci (kliknij).  

Kolejnym krokiem może być wykorzystanie zadań interdyscyplinarnych, najlepiej tworzonych we współpracy z koleżanką lub kolegą z pracy. Tak robią na przykład nauczycielki i nauczyciele ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Ostródzie (kliknij), którzy wybierają temat przewodni – na przykład mięśnie i wokół niego budują zadania na poszczególne przedmioty (np. j. angielski, biologię i wychowanie fizyczne). Bardzo przydatny podręcznik tworzenia prostych zadań interdyscyplinarnych znajdziecie również na stronie programu Szkoła dla innowatora (kliknij). 

STEAM – fundamenty, bez tego ani rusz 

W podejściu STEAM bardzo ważne są wspomniane zadania i wyzwania problemowe, jak również współpraca, krytyczne myślenie, poszukiwanie informacji, weryfikowanie ich, stawianie hipotez, kreatywność, testowanie, robienie notatek, podejmowanie refleksji i prezentowanie rezultatów (opis całego procesu większego projektu znajdziesz tutaj – kliknij). Te kompetencje i umiejętności powinny być rozwijane w codziennej pracy edukacyjnej. Warto zatem, wzorem Wiesławy Mitulskiej, nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej ze Słupi Wielkiej, której jestem fanką, tworzyć takie okazje edukacyjne na lekcji, by nasi uczniowie byli zaangażowani w proces uczenia się (działąnia Wiesi możesz poznać tutaj – kliknij). 

Co jest kluczowe?

  • prowadzenie pracy w parach i grupach (niekoniecznie przez całą lekcję), 
  • stawianie pytań otwartych,
  • dawanie przestrzeni uczniom do zadawania pytań, 
  • zachęcanie uczniów do robienia samodzielnych notatek (warto poszukać inspiracji w książce “Uczyć się głębiej” (kliknij), 
  • wykorzystanie różnych źródeł informacji i ich weryfikowanie, 
  • wykorzystanie różnorodnych metod pracy (z akcentem na aktywizujące),
  • dawanie informacji zwrotnej uczniom (ocenianie nie może być straszakiem). 

To tylko kilka ważnych przykładów. Moje zawodowe doświadczenia pokazują, że najpierw warto zbudować fundamenty warsztatu nauczyciela – zacząć od małych rzeczy, drobnych praktyk, które staną się naszym nawykiem (te wymienione powyżej). 

Czy tylko STEAM? Czy konieczna jest technologia? 

Oczywiście nie! W edukacji ważna jest różnorodność. Atutem STEAM jest właśnie to, że łączy w sobie różne dyscypliny i aktywności. Kluczowe jest zawsze pytanie o to, jaki jest cel naszych działań i co chcemy osiągnąć. Podobnie jak w pytaniu o rolę technologii w podejściu STEAM. Widziałam w swoim życiu projekty STEAM pozbawione pierwiastka cyfrowego, jak i takie, gdzie technologia służyła dokumentowaniu działań uczniów, nagrywaniu filmów czy podcastów, po bardziej zaawansowane – programistyczne. 

Wartością pracy STEAM jest właśnie jej elastyczność. Wystarczy tylko zacząć i dać sobie prawo do testowania, popełniania błędów i tworzenia własnego modelu działania. 

A to chyba jest najtrudniejsze, tym bardziej, że wielu i wiele  z nas  jest w kryzysie – zmęczenie, frustracja, przepracowanie, brak poczucia podmiotowości i sprawczości przekłada się na brak chęci do zmiany i wypróbowania małymi krokami czegoś nowego. Pomimo tego napiszę, że warto. Warto szukać, próbować, zmieniać swój warsztat pracy. Pomimo wszystko. 

Do napisania dzisiejszego posta zainspirowało mnie Ogólnopolskie spotkanie twórców Mejker – zorganizowane 11.06.2022 przez Stowarzyszenie Robisz to, w czasie którego poprowadziłam panel pt. “STEAM w praktyce szkolnej, czyli czego nie robić”. W trakcie wydarzenia miałam okazję rozmawiać z wieloma osobami, którym temat jest bliski. Wspólnie szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, czy da się wprowadzać STEAM w polskiej szkole.

Podziel się refleksjami!

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.