Półmetek wakacji już za nami. Pytanie, czy należymy do tego szczęśliwego grona, które wraz z pierwszym dniem wolnego potrafi powolutku wejść w wakacyjny rytm – trochę dłużej pospać, celebrować posiłki, nie biec, nie śpieszyć, czy też pomimo wolnego wciąż myślimy o szkole, o pracy, o nieskończonych sprawach i o tych, które mają się za jakiś czas rozpocząć?
Temat dobrostanu na szczęście budzi coraz mniej ironicznych uśmieszków i komentarzy – pamiętam je dobrze zaledwie sprzed kilku lat, gdy zaczął być obecny również w świecie edukacji. Bo przecież my zawsze jesteśmy na posterunku, gotowe i gotowi poświęcać się dla innych, a o odpoczynku nie należy mówić (w domyśle – bo i tak mówią, że za mało pracujemy). To oczywisty absurd! Zawód nauczyciela jest trudny – wymagający i wyczerpujący (choć piękny i ważny). Nieustannie jesteśmy w relacji z innymi, mierzymy się z problemami, doświadczamy presji (często najtrudniejszej – własnej), zarobki w jednym miejscu nie pozwalają nam na godne życie, więc pracujemy ponad miarę.
Co z tym dobrostanem?
Oczywiście troska o siebie jest ważna każdego dnia. Wakacje mogą stanowić doskonały moment, by przede wszystkim zatrzymać się i przyjrzeć temu, gdzie jestem ja w relacji z moim dobrostanem:
- czy potrafię dbać o siebie?
- czy wysypiam się?
- czy zdrowo jem?
- czy prowadzę aktywny tryb życia?
- czy jestem odporna/y na stres?
- czy buduję dobre relacje z innymi?
- czy mam poczucie celu i sensu moich działań?
- czy znam swój potencjał?
Lista może wydawać się długa i… trudna w realizacji. Może też dla niektórych z nas być oczywistą oczywistością i określać to, jak działamy w codziennym życiu.
Przyznam się, że dla mnie jest codziennym zadaniem domowym, które od dwóch lat (raz lepiej, raz gorzej), wykonuję dla siebie z troską i uważnością. W moim przypadku lata ciężkiej pracy, realizowanie wyuczonego wzorca Stasi Bozowskiej, doprowadziło do początków wypalenia, utraty radości z pracy. To mnie zatrzymało. Dodam tylko, że w wakacje też nie potrafiłam odpoczywać. Zawsze było coś do zrobienia. Do przygotowania. Do zaopiekowania.
Co można zrobić dzisiaj w wakacyjny czas?
Warto zacząć od drobnych rzeczy:
- zaplanuj dzień poświęcony pracy (zaczynam przewrotnie, ale to sposób na kłopoty z wyłączeniem codziennego myślenia o pracy). Zrób listę priorytetów i spraw mniej ważnych. Zastanów się, czy na pewno wszystkie zadania pracowe są istotne i potrzebne. To ważne – uporządkujesz myśli, pozwolisz sobie cieszyć się pozostałymi wolnymi dniami. To sprawdzona metoda, pamiętaj jednak, że wymaga praktyki, trenowania.
- zrób listę ulubionych rzeczy/aktywności, a następnie wygospodaruj na nie czas. Twój czas. Tylko dla siebie.
- idź na spacer – bądź blisko natury, naciesz się słońcem, zapachem lata.
- spotkaj się z przyjaciółmi – nieważne, czy na rower, czy przy kawie i kawałku ciasta, byle razem, byle znaleźć czas na dobre rozmowy,
- ogranicz korzystanie z mediów społecznościowych – choćby wieczorem, tuż przed snem, by wyciszyć się i odciąć od informacyjnego szumu,
- przeczytaj lub obejrzyj coś nowego, spróbuj przełamać swoje przyzwyczajenia w tym zakresie. Poszukaj nowości w bibliotece (niekoniecznie ulubionego autora) lub zapytaj znajomych o rekomendacje filmowe. Wyjdź z torów przyzwyczajeń.
- prowadź dziennik – zapisuj swoje plany, przemyślenia i marzenia. To pomoże Ci świadomiej przyglądać się sobie i temu, co lubisz i potrzebujesz.
- w połowie sierpnia, w ramach dnia poświęconego pracy – zaplanuj, czego potrzebujesz na najbliższy rok szkolny, zastanów się też, z czego chcesz zrezygnować (z jakich działań i projektów).
Mogłabym się rozpisać bardziej, ale myślę, że na dziś wystarczy. Ważne, by wyrobić sobie nawyk – przerwy (taka ważna, a niedoceniania), zauważenia swoich potrzeb i zadbania o dobrostan. Powodzenia!