Tegoroczna maturzystka
Łazienki, zimno, stołówki (3 grzechy)
Sprawy techniczne, które zawsze będą blokowały myślenie “Szkoła jest moim drugim domem”. Kwestia filozofii czy finansów – nieistotne. Jak można skazać młodzież na spędzanie tyle czasu w zbyt zimnych pomieszczeniach? Niektórzy mają dziwny nawyk wietrzenia klas i korytarzy po KAŻDYCH zajęciach. Do toalety? Dobra, wytrzymam do domu. Stołówka? Wolę się zapłakać, niż wcisnąć w tę bezmięsną papkę w piątek…
A po co nam to?
Pytanie nasuwa mi się naturalnie na każdej lekcji trygonometrii. W gimnazjum udało nam się nakłonić nauczycielkę do wyjaśnień. Zrozumiałam wtedy, dlaczego zrobiła to tak niechętnie – w końcu na pewno nie będę stolarzem i wiem, że liczę te sinusy nadaremnie. Ale przyjemniej by się brnęło przez delty, gdyby nauczyciel klepał mnie po ramieniu i mówił “No wiem, że to trochę bez sensu…”
Matura, matura, matura
I na ten temat apele, apele, apele. Mnie zależy, rodzicom zależy, szkole zależy – to jasne. Ale zabija mnie podejście “Nie masz prawa na życie towarzyskie, narzekanie, przekładanie prac domowych. A jeśli to zrobisz, będę mieć to za złe”.
Rola nauczyciela
Moje spojrzenie: nauczyciel to nie władca klasy, tylko medium wiedzy. Hierarchie, wartościowanie, przywoływanie do “porządku” i “pionu”, kiedy ktoś chce coś zakwestionować… Żart.
Z drugiej strony – ani ja, ani żaden uczeń (któremu jednak na nauce i przyszłości zależy) nie będzie lubił nauczycieli, którzy dają sobie włazić na głowę, wchodzą w niepotrzebne dyskusje, bawią się i są niekonkretni. Choć nagrodę najgorszego typu nauczyciela zdobywa ten nadmiernie zainteresowany personalnymi sprawami uczniów.
Kwestia prestiżu
Doświadczenie w dwóch zespołach szkół o wysokim poziomie podpowiada: gimnazjum zawsze będzie traktowane po macoszemu. Ranga liceum zawsze będzie priorytetem i jego potrzeby spełniane będą w pierwszej kolejności.